Jakiś czas temu pracowałam z osobą, która nieświadomie utknęła w pewnym wydarzeniu w przeszłości, zblokowana przez wstyd i poczucie winy. To dosyć wybuchowa mieszanka.
Gdy podczas sesji dotarła do tego wydarzenia, wyciągając na światło dzienne wszystkie bolesne i skomplikowane uczucia, zapytała: „co teraz mam z tym zrobić?” Odpowiedź przyszła bardzo szybko, piękna i prosta: „odnaleźć swoją niewinność”. Pracowałyśmy dalej aż do uwolnienia dużej części nagromadzonego w tym momencie przeszłości bólu, aż do chwili, kiedy klientka odnalazła w sobie współczucie i miłość do samej siebie z tamtej sytuacji.
To proste zdanie „odnaleźć swoją niewinność” zostało ze mną na długo, skłaniając do rozmyślań. Bert Hellinger powiedział, że „tylko dzieci są niewinne”. Tak długo, jak nie chcemy spojrzeć na swoją własną część odpowiedzialności za daną sytuację, tak długo, jak inni są tymi złymi, a my we własnych oczach pozostajemy niewinni, jesteśmy dziećmi, nie stajemy w miejscu osoby dorosłej. Nie ma niewinnych dorosłych. W tej drodze każdy na pewnym etapie potrzebuje uznać swoją odpowiedzialność, „zobaczyć swój kawałek”, przyjąć konsekwencje swoich decyzji i czynów, zmierzyć się z prawdą również na swój temat. Bez tego utykamy w obwinianiu innych, w pozycji ofiary, i raczej nie da się pójść dalej.
I jednocześnie potrzebujemy odnaleźć swoją dziecięcą niewinność, dotrzeć do miejsca, w którym pod płaszczykiem zdarzeń widzimy swoje ograniczenia i uwikłania, odnajdujemy współczucie dla samych siebie. To tutaj otwieramy serce dla osoby, którą w jakimś trudnym momencie naszego życia byliśmy, być może dla samotnego i straumatyzowanego dziecka w nas. To w tym miejscu prawdziwie kończy się osądzanie samych siebie, i jednocześnie kończy się osądzanie innych. Kiedy uznajemy swoją własną, dziecięcą niewinność, możemy „uniewinnić” wszystkich wokół.
Kopiowanie wymaga podania źródła.